wtorek, 24 kwietnia 2012

Chapter First


Otworzyłam oczy i pomyślałam -To już dzisiaj. Dzisiaj przenoszą mnie do studia nagraniowego. Mam godzinę na wyszykowanie się. Na 9 muszę być w pracy. Poszłam do kuchni zjeść śniadanie, wykąpałam się i ubrałam. Włosy uczesałam w kucyk, i na nos założyłam okulary. Zostało mi 10 min. Szybko chwyciłam kluczyki od mojego sportowego BMW . Pamiętam jak mój brat i tata zawsze chcieli mieć BMW, i ta chęć zeszła na mnie. Ciężko pracowałam na ten samochód, ale w końcu po kilku latach było mnie stać. Dotarłam na miejsce 2 min przed czasem. Mój szef już na mnie czekał. Pokazał gestem ręki abym usiadła naprzeciw niego.
- Kat Cullen. – zaczął. – Cieszę się, że to mnie przypadło przyznanie ci awansu. Teraz jak już wiesz , przejdziesz do studia nagraniowego. Niestety, jak chyba zauważyłaś u nas nie ma tego oto studnia. Więc będziesz musiała się przeprowadzić do Londynu. – teraz to się zdziwiłam. Ja i Londyn ? Przecież ja się gubię we własnym domu, a co dopiero w Londynie. – Oczywiście znajdziemy ci mieszkanie blisko studia. – podał mi dokument do podpisania. Szybkim ruchem ręki podpisałam się w dolnym rogu kartki i podaliśmy sobie ręce na znak zgody. – Proszę aby pani za dwa dni, czyli w piątek przyszła do mnie i dam pani mojego siostrzeńca jako pomoc do dojechania do mieszkania w Londynie. Jutro ma pani wolne. – uśmiechnął się i zamknął za mną drzwi od biura. – Jest , jutro mogę cały dzień imprezować. – pomyślałam. Pojechałam z powrotem do domu i włączyłam sobie radio do sprzątania. W 2 dni muszę sprzedać to mieszkanie. Wydaje się mi to nierealne, ale może w gazecie ktoś potrzebuje natychmiast mieszkania. Nie myliłam się. Było pełno ogłoszeń o poszukiwaniu mieszkania. Zadzwoniłam do kilku osób. I jedna potrzebowała właśnie mieszkania na piątek. Umówiłam się na 11 do obejrzenia. Dało mi to większą motywacje do sprzątania, nienawidziłam sprzątać, ale czasem trzeba było. Kończyłam sprzątać swój pokój, gdy zadzwonił dzwonek. To był koleś z którym się umawiałam na oglądanie.
- Cześć , jestem Johnny, przyszedłem obejrzeć mieszkanie. – przedstawił się.
- Cześć, ja jestem Kat. Proszę wejdź. – pokazałam gestem ręki żeby wszedł. – To co, sam chcesz się rozejrzeć czy jak? Bo pierwszy raz sprzedaje mieszkanie i nie ogarniam tego. – zaśmiałam się cicho.
- Spoko, sam się rozejrzę. – powiedział wyluzowany. Widać było, że podchodzi do wszystkiego na lajcie. Miał z 20 lat. Na więcej nie wyglądał. Rozglądał się po mieszkaniu, a ja nie wiedząc co mam robić włączyłam telewizję. Akurat na MTV się włączyło i leciała piosenka Nirvany. Jedna z najlepszych piosenek jakie znam „Smells like teen spirit” to jest podstawa. Poszłam do kuchni po jakieś słodycze i równocześnie śpiewałam z Curtem słowa piosenki.
- I jak? – spytałam podając mu ciastka. – Mam nadzieję, że się nie wystraszyłeś. – zaśmialiśmy się razem.
- Jaka cena ? – zapytał. Cholera, całkiem o tym zapomniałam. O kurwa, z matmy miałam ostatnio 4 ale nie umiałam wyceniać domu. W sumie pieniędzy aż tak dużo nie potrzebowałam, a on pewnie tak.
- A ile byś proponował ? – wyszłam z opresji, bałam się, że podam za dużą.
- Może być 10 000 funtów?. – zamarłam na tą cenę, w prawdzie ja kupiłam ten dom za 15, ale nie myślałam, że może jeszcze być taki drogi.
- Jasne, kiedy chcesz się wprowadzić ?  - zapytałam, jak jakaś głupia, przecież mówił, że na piątek musi mieć mieszkanie.
- W piątek. Dasz radę się wyprowadzić ? – chyba nie uważał mnie za głupią.
- Noo, jestem już w sumie w połowie spakowana. Jak chcesz możesz trochę rzeczy jutro przywieźć. A , i bym zapomniała ci powiedzieć, nie pogniewasz się jak zostawię ci meble ? – zadałam trochę głupie pytanie.
- Jeszcze się pytasz czy się nie pogniewam, jesteś najlepszym sprzedawcą domów. – pochwalił mnie. – To ja już będę leciał się pakować. Jutro o której mógłbym przyjechać? – spytał stojąc w drzwiach.
- Przed 16 jakbyś mógł, chyba że wolisz szukać mnie na jakiś imprezach. – posłałam mu długie spojrzenie.
- To będę o 16. – pożegnał się i wyszedł. W sumie brzydki nie był, nadawał by się na imprezę. Resztę dzisiejszego dnia postanowiłam spędzić na chill oucie. Sięgnęłam do torebki po trawę, z szafy wzięłam bongo. Puściłam na dvd „Abduction” z Taylorem Lautnerem w roli głównej i pełen chill out. Mój idealny dzień. Zajarać, obejrzeć film, zamówić pizze i mieć takiego chłopaka jak  Taylor , który by mnie przytulił. Obyło by się bez ostatniej opcji. Niektórzy mówią, że ktoś kto jara trawę jest ćpunem. Wg. Mnie to nie prawda. To jest uwolnienie od tego świata i życie jak się chce. Na zjaraniu nie myślisz co powiedzą inni. W sumie ja tak myślę nawet bez baki. Nie pamiętam nawet kiedy zasnęłam. Obudziłam się równo w południe. Poszłam się wykąpać, co zajęło mi godzinę, ubrałam się w jakieś dresy i wróciłam do wczorajszego spędzania dnia, spakowałam jeszcze rzeczy z mojego pokoju i poszłam obczaić ile mi zostało. Zostały mi jeszcze 2 g. Pół zjaram teraz, a pół na imprezie. Jednego grama zostawię sobie do Londynu. Znowu szybko mi zleciał czas. Nie mrugnęłam a była już 16. Zaraz miał przyjść Johnny. Właśnie o nim myślałam i akurat ktoś zapukał do drzwi. To był Johnny z dwoma małymi kartonami. Podaliśmy sobie po ziomalsku ręce na „siema” i pokazałam mu gdzie może się rozpakować.
- Jarałaś ? – spytał, trochę mnie zdziwiło to pytanie, bo kto nieznajomy się normalnie pyta czy jarałam. Nie powinno go to obchodzić, ale z grzeczności odpowiem, nie będę chamska.
- Noo , po czym poznałeś? Czyżby opary?
- Też, ale nie każdy ma zajebiście czerwone i opuchnięte oczy i nie u każdego na stoliku stoi bongo. – spojrzał na mnie, jakby domagał się odpowiedzi na niewypowiedziane pytanie.
- To widzisz ja nie jestem „każdy” . Chcesz bucha? – zapytałam z grzeczności.
- Nie, nie pale tego świństwa.
- Haha, świństwa ? Rozumiem, papierosy, to jest świństwo ale nie trawka. Pewnie uznasz mnie teraz za ćpunkę czy coś, ale trawka to nie narkotyk. To lek na wszystko.
- Nie no , nie mówię, że to narkotyk tylko potem siądzie ci psychika. A nie miałaś iść na jakąś imprezę?
- No miałam, nie wiem nawet gdzie. Może znasz jakieś miejsce ? – sama nie wiem czemu o to spytałam.
- Tsaa, sam miałem zamiar się tam wybrać. Może chcesz iść ze mną ? – zaproponował.
- Jasne, tylko poczekaj, pójdę się szybko przebrać. – pobiegłam do łazienki. Ubrałam rurki, a na to bluzka z rewolucjonistami i bluza z punky fisha. Z pośpiechu zapomniałam wziąć pół grama. Ale już za późno żeby się cofać. Może ktoś będzie tam miał. Dotarliśmy na miejsce, wyglądało to na zamkniętą imprezę. Nie znałam tam nikogo, ale od czego są imprezy? Żeby się bawić, poznawać ludzi i się napić. Nikt nie miał nawet grama trawki. Co za idioci. Jedyne co tam paliłam to papierosy, do których sięgałam tylko czasami, nie ciągnie mnie do nich, chyba że jestem naprawdę zdenerwowana. Do domu wróciłam o 4, nawet nie byłam pijana. Jak można się upić kolorowymi drinkami? Dla mnie to jest niemożliwe. Wstałam o 10, żeby dojechać na 12 do biura miałam 1,5 godz. na wyszykowanie się. Z ciężkimi powiekami poszłam do łazienki wziąć 30 minutową kąpiel, ubrałam szorty i bluzkę na ramiączkach, ponieważ było ciepło. Zjadłam tosty na śniadanie i spakowałam wszystkie rzeczy potrzebne mi do mieszkania w Londynie do samochodu. O 11 miał być Johnny, żebym dała mu klucze i zapłacił mi za dom. Spóźnił się 15 min. Szybko dał mi czek, a ja mu klucze i się pożegnaliśmy. Przed 12 byłam już w biurze. Znowu czekał tam na mnie już szef ze swoim siostrzeńcem. Zdziwiłam się, że taki brzydki facet może mieć tak przystojnego siostrzeńca.
- Życzę wam miłej jazdy i powodzenia w pracy. – uśmiechnął się mój szef, i z jego siostrzeńcem wyjechaliśmy. On prowadził. Siedzieliśmy chwilę w milczeniu, mi to tam nie przeszkadzało bo lubię czasami myślami błądzić po mojej głowie. On jednak zaczął rozmowę.
- Mój wuja nas sobie nie przedstawił, jestem Curt. – kurde, no .. czemu Curt? Skojarzył mi się od razu z Curtem Cobainem.
- Kat. – odezwałam się po chwili zastanawiania.
- Mam cię tylko zawieść do domu, czy coś jeszcze ?
- Jedynie jeszcze jakbyś mógł pokazać mi drogę z domu do studia. – uśmiechnęłam się.
- Nie ma sprawy, pierwszy raz będziesz w Londynie ?
- Tak. – przez całą drogę próbował rozmawiać, ale co chwilę zadawał jakieś pytania z dupy wyciągnięte. Gdy dojechaliśmy na miejsce stanęłam jak słup. – To mój dom? – spytałam zdziwiona.
- Tak, jeszcze się tak nie dziw. Zobaczysz jak jest w środku. – otworzył drzwi do mojego domu. Ten widok to już kompletnie mnie nie zdziwił a przeraził. Salon, to jest cudowny, kuchnia.. po co mi taka wielka ? Sypialnia, i 5 jeszcze innych pokoi. Łazienka? Mogę w niej siedzieć cały dzień. Taki dom, za co ? Przecież tylko będę pracować w studiu, a mam jeden z najlepszych domów w Londynie. Sąsiedzi pewnie też bogaci, bo tu same takie domy. - Dobra, to przyniosę twoje rzeczy tutaj, a ty się zapoznaj z domem, a zaraz ci pokaże gdzie będziesz pracowała. – powiedział wychodząc z domu. Nadal nie mogłam uwierzyć, że to jest moje.  – Trzymaj. – rzucił we mnie kluczykami od samochodu. – Idziemy na pieszo. – podał mi jeszcze klucze od domu żebym zakluczyła i wyszliśmy. Dom miał być blisko studia a nie oddalony o godzinę. – Ja cię tu zostawię, to jest Scott, on cię oprowadzi po studiu, a do domu już chyba trafisz. Ja muszę lecieć do swojej pracy. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się spotkamy i pogadamy. – pożegnał się i zostawił mnie z Scottem.
- No to ja jestem Scott, a ty pewnie Kat?
- Tak.
- Chodź, pokaże ci twoje miejsce pracy i oprowadzę cię po całym budynku. – weszliśmy przez obrotowe drzwi do wielkiego budynku. Scott pokazał mi każdy, pokój, każde studio nagraniowe wszystko co było w budynku. A na końcu moje biuro. Ja będę się zajmowała kontraktami gwiazd. Co ? Kontraktami gwiazd? Czyli, że poznam gwiazdy? Super. Ten też mnie zostawił, jakby myślał, że po jednym zwiedzaniu zapamiętam cały budynek. Na korytarzu nie było nikogo, oprócz jakiegoś chłopaka, który niósł pełno pudełek od telefonów. Przechodząc obok niego , spojrzałam mu w oczy. Znałam skądś je. Nagle wszystko jakby wróciło do mnie. Wypadek rodziców, i te oczy z bliska, jak babcia zabiera brata, i te same ale zapłakane oczy. To musiał być on, mój brat. Ale może jednak nie ? Trudno mogę  się spytać jak ma na imię.
-Ej ! – krzyknęłam w jego stronę, a on się odwrócił.
_____________________________________________
Jest 1 rozdział. W następnym już na 100% będą chłopacy ;D
Proszę jeżeli przeczytałaś to skomentuj ;)

10 komentarzy:

  1. No i czemu urwałaś ? Teraz tylko szybko dodawaj kolejny.. < 33

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie czemu urwałaś ?! he? mam się wkurzyć ? czekałam na ten rozdział tak długo i ty mi tu jeszcze urywasz !

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie czemu urwałaś ? ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się super ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę to BMW !!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam co będzie dalej, dodaj szybko następny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  7. To będzie jej brat ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe opowiadanie się zapowiada ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy 2 rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Dodaj jak najszybciej 2 !

    OdpowiedzUsuń