poniedziałek, 28 maja 2012

Chapter fifth


Ten dzień zapowiada się koszmarnie. – pomyślałam wstając z łóżka i patrząc na godzinę. No pięknie.. jestem spóźniona już od poł godziny do pracy. Ubrałam się najszybciej jak mogłam wzięłam potrzebne mi rzeczy i wybiegłam z domu ledwo co trafiłam w zamek żeby zakluczyć drzwi. Wsiadłam do samochodu i jechałam najszybciej jak mogłam nie zwracałam uwagi na ograniczoną prędkość. Pech chciał, że akurat policja jechała. Musiała w takim momencie ? Zatrzymali mnie spisali, dali mandat i zadawali pytania. Ja nie mając już czasu odpowiedziałam, że się śpieszę bo jestem spóźniona do pracy i to mój szczerze mówiąc pierwszy dzień. Oni byli tak mili, że mnie puścili. Dobra wchodzę do budynku nikt nawet mnie nie zauważył to odetchnęłam z ulgą. Zdążyłam zająć swoje miejsce i przyszedł mój szef.. i zaczął mi mówić że pierwszy dzień a już się spóźniam. Nawet nie chciało mi się go słuchać. Skończył ja go przeprosiłam i robiłam swoje. Dostałam jakiś papier, miałam zadzwonić do jakiegoś kolesia, który był menagerem jakiegoś znanego w całej anglii piosenkarza i umówić go z jakimś Amy’m . Dobra to nie jest chyba trudne. No właśnie chyba.. pierw nie mogłam się dodzwonić, potem ten koleś gadał wcale nie do mnie i na koniec powiedział, że nie ma czasu. Już bardziej nie mogli mnie zdenerwować. Nie.. jednak mogli. Jeden z pracowników powiedział mi że jak tego nie załatwię to wylatuję. To dzwonie do niego jeszcze kilkanaście razy i nic. Dobra nie ważne, zaraz koniec pracy. Wybiła 14, jednak to nie był koniec pracy, miałam jakieś zlecenia gdzie musiałam chodzić po całym biurze. O 18 był już koniec. Odetchnęłam z ulgą , wzięłam kluczyki do samochodu i pojechałam do domu. Weszłam i od razu położyłam się na łóżko. Jak dobrze jest nic nie robić. Poszłam się wykąpać i ubrać w t-shirt i szorty. Przyniosłam sobie koc i gorące kakao i położyłam się w salonie. Dzisiaj nie zdążyłam nic zjeść oprócz dwóch batoników z automatu, ale byłam tak zmęczona że nie chciało mi się iść do kuchni. Mój relax nie trwał długo bo do mojego domu wpadł wystraszony Niall.
- Co się stało? – spytałam bez emocji, nie miałam siły nawet lekko się uśmiechnąć ani nic.
- Nic, tylko Louis chce mnie zabić. – zaśmiał się.
- Co zrobiłeś ?
- Nic, jakby co nie ma mnie tu. – wskoczył za kanapę. A chwilę później wpadł Louis.
- Gdzie on jest? – spytał jakby naprawdę chciał go zabić.
- Kto ? Nie ma w tym domu nikogo oprócz mnie. – powiedziałam ziewając.
- I tak go dopadnę, przepraszam że cię obudziłem czy coś tam, później wpadnę z kimś tam. Na razie. – wydawał się zdezorientowany. Ale co tam ważne że poszedł.
- Dzięki ci, jesteś wielka. – uśmiechnął się. – Co ty taka zmęczona jesteś ?
- Praca.. – odpowiedziałam krótko.
- No to chyba oczywiste ale co się stało, że aż nie masz siły nawet włączyć tv ?  - zauważył że cicho w domu, ja mu opowiedziałam w skrócie całą historię i wspomniałam o menagerze. On od razu się zaczął dopytywać, kogo to menager a z tego co ja wiedziałam to jakiegoś kolesia z x-factor 7 edycji który jest rudy. On chyba wiedział o kogo chodzi bo się uśmiechnął.
- Znam go, to Ed Sheeran. Nie gadaj że nie znasz ? – zdziwił się.
- Kojarzę nazwisko, ale nie wygląd. – w tym momencie była cisza a mi zaburczało w brzuchu.. akurat w takim momencie jak była cisza. Żałowałam, że nie włączyłam tv.
- Co ty w ogóle dzisiaj jadłaś co ?
- yyy… 2 batoniki z automatu. – odpowiedziałam krzywiąc się, on zrobił wielkie oczy i od razu pobiegł do kuchni. Nie miałam nawet siły żeby wstać i zobaczyć co on tam robi.
- Zamknij oczy! – krzyknął, a ja zrobiłam to o co prosił. – Otwórz usta. – już sobie skojarzyłam nie z tym co trzeba no ale to nie moja wina. Włożył mi do buzi jakąś papkę, ale w sumie była dobra. – I jak ? – spytał.
- Dobre, mogę już otworzyć oczy ?
- Jasne, otwieraj. – od razu to zobaczyłam jego uśmiech, a później … co ja zjadłam. Aż mnie zatkało.
- Skąd ty wytrzasnąłeś to wszystko? – patrzyłam skrzywiona na papkę w której były jakieś warzywa zmieszane z czymś.. ja jestem jedną z tych które nie jadają warzyw.
- Z twojej kuchni. Widzę, że ty nawet nie wiesz co w niej masz. – zaśmiał się. – Zjesz to ?
- Tak, ale przyznam się że nie jadam warzyw, ale to mi zasmakowało. – uśmiechnęłam się do niego.
- Bo kuchnia Niall’a każdemu smakuje. – znowu się zaśmiał. Zjadłam z apetytem to co mi blondyn przygotował i Niall zaproponował grę w piłkarzyki. Chciał sprawdzić czy rzeczywiście dziewczyny są takie słabe w nogę czy nie. I tu go mam, ja jak na dziewczynę nie wyglądam na kogoś kto interesuje się piłką nożną czy sportem, ale prawda jest inna. Znam się na tym i to lepiej niż niektórzy faceci, nawet grałam jak byłam w Manchesterze, i chyba stąd kibicuje od dzieciństwa Man Utd.  Zawsze chciałam spotkać Nani’ego, Chiharito czy Rooney’go. Wszystkich ich bym chciała zobaczyć, nigdy nie byłam na ich meczu, ale znałam ich taktykę, historię i kto jakie ma sposoby na wylot. Dokładnie zawsze się przyglądałam w telewizji jak grają i przywidywałam ich ruchy.
- Ej.. dobra jesteś ! – powiedział Niall wpuszczając gola.
- Wiem. – puściłam mu oczko, na co się uśmiechnął. Wygrywałam 5 do 2 , ja oczywiście udawałam, że gram piłkarzami Man Utd i do każdego po imieniu krzyczałam jakby mieli mnie zrozumieć. Nial cały czas ze mnie się śmiał, w sumie sama pewnie bym się śmiała. Ale tylko wtedy mogłam się skupić na grze. Moja koncentracja nie trwała długo bo przyszedł Zayn z Harrym. Przywitali się i zaczęli patrzeć na naszą grę.  Co chwile kręcili się wokół nas .. chyba specjalnie bo widzieli że Niall przegrywa. Jak było 6 do 5 , w sumie już kończyliśmy jakby drugą połowę, Harry podszedł do mnie i objął mnie z tyłu, ja się przestraszyłam i wpuściłam remisującego gola … i pewnie o to mu chodziło.. żeby mnie zdezorientować. Ale wygram to jeszcze .Do końca została minuta. Zayn i Harry robili wszystko żeby mnie rozzłościć. I udało im się. Niall jednak nie wykorzystał szansy na strzelenie gola co wydało się wręcz absurdalne. Końcowy wynik był 7:6 dla mnie.
- Dałeś mi wygrać.. przyznaj się. – spojrzałam w jego niebieskie oczy.
- Nie.
- Nie kłam, każdy by strzelił wtedy gola.
- No dobra, ale dlatego, że szanse nie były równe, bo Zayn i Harry cię rozpraszali. I tak pewnie byś wygrała bo byłaś lepsza.
- Ej co jest? Niall nigdy nie daje wygrywać komuś innemu. – zdziwił się Zayn i spojrzał na Harrego.
- My to robiliśmy dla twojego dobra. – zaśmiał się loczek. – A tak w ogóle, to Louis po tym jak przyszedł stąd szukając ciebie dziwił się gdzie jesteś. A ty cały czas tu byłeś ?
- No, ledwo co uszedłem z życiem. – zaśmiał się blondyn.
- To co wy tutaj robiliście ? – uniósł brwi Harry. – Ręce precz od mojej dziewczyny. – zaśmiał się a ja go zmierzyłam wzrokiem.
- Niall przywrócił mnie do życia po wyczerpującym dniu i starał mi się pomóc , a nie to co mój kochany chłopak siedział i nic nie robił. – uśmiechnęłam się na przymus.
- To co mówisz, że chcesz mnie zostawić dla Nialla ? – Niall i Zayn już mieli bekę na łóżku.
- Tak!
- Nie możesz, masz podpisany kontrakt. – Sam Hazza chyba nie wiedział co mówi.
- Dobra uspokójcie się, bo się kłócicie jak stare małżeństwo. – zaśmiał się Zayn.
- Wpadniemy w czwartek bo 2 dni nas w Londynie nie ma, a chcemy dać ci teraz odpocząć. Do czwartku. – Niall się pożegnał, a za chwilę Zayn i Harry zrobili to samo.
Szkoda tylko, że pracuje, jak ja bym chciała mieć teraz wolne, czuje jakby były wakacje, ale niestety jest środek wiosny dopiero. Wejdę jeszcze na laptopa i napisze e-maila do kilku znajomych z Machnesteru. Może jeszcze mnie nie zapomnieli.
_______________________________________________
Jest wcześniej jak obiecywałam ;) Mam nadzieje że się spodoba xd

czwartek, 24 maja 2012

Chapter fourth


- Jasne… - odpowiedziałam z delikatną niepewnością.
Przetańczyłam z nim całą noc. O 4 nad ranem wracaliśmy zalani do domu. Nie pamiętam nawet jak wyglądał nasz powrót i gdzie się rozstaliśmy ale obudziłam się na sofie w salonie z potwornym bólem głowy. Dochodziła 14 więc czas się wykąpać. Po 15 minutach wyszłam z wanny , nie miałam już siły w niej siedzieć. Ubrałam na siebie dresy i nie spodziewając się nikogo włączyłam jakiś film. Właśnie nie spodziewając… ponieważ po 30 minutach przyszli dwaj goście. Niall i Harry.
- Hej ! –krzyknęli razem. – Przepraszamy, że tak późno ale musieliśmy Malika sprowadzić do porządku, w sumie nadal śpi ale to tylko szczegół. –mówił Harry po czym zaśmiali się.
- Hej, spoko ale proszę nie krzyczcie.. bo zaraz mi głowa pęknie. – poprosiłam ich błagalnym tonem.
- Przepraszamy. – powiedział za nich dwóch Niall. – Jadłaś już obiad ?
- Nie jeszcze, nawet śniadanie nie zjadłam nie dawno co wstałam..
- To my z Harrym zrobimy ci obiad jeżeli pozwolisz. Co ty na to Harry ? Chyba nie chcesz żeby jedyna normalna dziewczyna z Londynu umarła z głodu i sam jestem głodny a u nas nic nie ma.
- Wiedziałem, po prostu wiedziałem.. nie czekajmy na jej zgodę tylko chodźmy do kuchni. – kierował się z Niallem w stronę kuchni. Nie no spoko, znają mnie ledwie dwa dni a już mi obiady robią.. boje się co będzie po tygodniu. Tylko ciekawi mnie jedno .. gdzie jest Louis ? Myślałam, że z Harrym się nie rozdzielają na krok. Może zajmuje się Malikiem.  Ale do szczęści nie jest mi on potrzebny tylko.. no właśnie nie jarałam wczoraj .. muszę dzisiaj, ale nie przy nich, bo pomyślą to co wszyscy inni.
- Gotowe ! Chodź jeść! – krzyknął Niall. Jakbym jeszcze była głodna.. ale zrobię mu tą przyjemność i zjem. – I jak ? – zapytał gdy wszyscy skończyliśmy jeść.
- Bardzo dobre. – odpowiedziałam wstając od stołu i składając naczynia, które chciałam umyć. Jednak pomógł mi w tym Niall, a Lou poszedł usiąść do salonu i włączył laptopa.. przyzwyczaiłam już się, że on czuje się u mnie jak u siebie w domu.
- Ej Niall ! – krzyczał co chwilę. – Chodź zrobimy twitcama !
- Że co ? Nudzi ci się ? – spojrzał na niego z pogardą.
- Chociaż 5 min.. no chodź. – przekonał go, widać było że Niall ma już dość tego jęczenia.
Jak zaczęli robić twitcama to ja starałam się cały czas coś robić w kuchni lub idąc do łazienki.

                                                                 **Niall**
Louis robiąc twitcama mówił że 5 min. ale już przyzwyczaiłem się że nie pilnuje czasu.. widziałem,że Kat co chwile próbuje coś robić tylko żeby nam nie przeszkadzać. Aż nagle Louis przeczytał pytanie od jakieś fanki gdzie jesteśmy czy to nasz dom czy kogoś z zespołu. Louis uśmiechnął się i zaczął tłumaczyć, że to dom sąsiadki która jest bardzo sympatyczna. Po tych słowach od razu większa oglądalność i co chwile pytania „któryś z was z nią chodzi?” ja z Louisem aż nie nadążaliśmy liczyć tych samych pytań.. było ich naprawdę sporo.
- Kat !!!! – krzyknął nagle Louis, aż w głowie mi zagwizdało.
- Co ? – odpowiedziała znacznie ciszej niż on.
- Chodź tu na chwilę.
- Po co ? Skończyliście już ?
- Noo.. chodź ! – weszła cicho i powoli do pokoju. – Ustań za mną i nie pytaj dlaczego. – ona tylko się dziwnie na niego spojrzała ale wykonała jego polecenie. – To jest Kat.. dziewczyna Harrego. Do zobaczenia kiedy indziej kochamy was wszystkie ! – wykrzyknął Lou do fanek i wyłączył laptopa. Ja byłem zmieszany tą sytuacją a Kat jeszcze bardziej. Przecież one ją chyba zabiją.. w ogóle po co on to mówił ? Żeby wrobić Hazzę czy co bo nie rozumiem..

                                                                        ***
W ogóle nie kontaktowałam przez jakieś 5 min. myślałam co tu się wydarzyło. Niall chyba też bo panowała cisza. Louis tylko się uśmiechał.
- Po co okłamałeś fanów? – zaczęłam. – Przecież to jest nie prawda ! I mnie też okłamałeś mówiąc, że skończyliście..
- Musiałem.. wyjaśnię ci to wszystko później. – pokazał wzrokiem na Nialla.
- Przecież fanki Hazzy ją zabiją! – obudził się z zamysłu blondyn.
- Prędzej mnie.. ale kiedyś się dowiesz wszystkiego. – oznajmił mu.
Niall był zdezorientowany.. ale długo to nie trwało bo wpadł do mojego domu Hazza z dwoma innymi chłopakami. Jeden wydawał mi się jakby znajomy.. on chyba mnie też kojarzył bo się od razu uśmiechnął.
- Louis !! – krzyknęli wszyscy na raz.
- Wiem , ale musiałem ! – nic im w ogóle nie wytłumaczyl.
- One ją zabiją ! – krzyknął Harry. – A tak w ogóle .. – zwrócił się do mnie. – To jest Zayn. – przedstawił brązowookiego wysokiego chłopaka.
- My się znamy. – powiedział Zayn i się uśmiechnął do mnie.
- Skąd?! – zdziwił się Harry.
- Z wczorajszej imprezy. – zaśmiał się pod nosem.
- To ona cię upiła ? – wtrącił się jakiś ciemny blondyn.
- Ja? Prędzej on mnie! – zaśmiałam się . – Jestem Kat miło mi cię poznać.
- Liam. – uśmiechnął się.
Spojrzałam na dom a on był pełen ludzi. Ucieszyłam się, że mam chociaż jakiś znajomych. Przypomniałam sobie, że miał wpaść mój brat, mam nadzieję, że kiedyś go jeszcze zobaczę. Powiedziałam chłopakom, że pójdę po jakąś przekąskę. Harry zaproponował, że pójdzie ze mną a ja nie miałam nic przeciwko. Zostawiliśmy chłopaków w domu i wyszliśmy. Ledwo wyszliśmy zza rogu a już pełno fanek i fotoreporterów. Harry objął mnie ramieniem na co ja się lekko skrzywiłam, ale byłam przecież „jego dziewczyną” . On próbował wszystkich ominąć i iść dalej ale jednak oni nie dawali mu spokoju. Co chwilę pytali czy naprawdę jesteśmy razem, jak się poznaliśmy, kim tak naprawdę jestem. Było mnóstwo pytań a Harry odpowiedział tylko tak i wciągnął mnie do jakiegoś sklepu.
- Przepraszam za to, i może ci tu wytłumaczę o co chodzi. – nie dał mi dojść do słowa. – Louis nie chce aby się wydało że jesteśmy gejami dlatego to powiedział – powiedział szeptem patrząc mi głęboko w oczy. – Musimy udawać że jesteśmy razem, może później jakoś to się ułoży. – uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
- Okej.Spoko. – powiedziałam lekko się uśmiechając, już jak mnie w to pakowali to muszą z tego wyjść. – Chodźmy kupić jakieś chrupki żelki i picie i wracajmy. – zaproponowałam.
- Dobry pomysł. – znowu się uśmiechnął. Chyba za dużo uśmiechów jak na jeden dzień. Poszliśmy do jakiegoś sklepu kupując mnóstwo słodyczy i wróciliśmy do chłopaków. Oni już się rozgościli i nabałaganili. Nawet przynieśli coś od siebie… piłkarzyki. Mogli mnie zaopatrzyć w gry no ale to nie ja go zaopatrzałam.
Cały dzień chłopacy spędzili u mnie. Jutro raczej się nie zobaczymy bo ja muszę pracować i nie wiem nawet do której a oni mają jakieś wywiady. Myślałam, że będą takimi gwiazdkami ale jednak się myliłam. Są bardzo mili no i jestem dziewczyną jednego z nich. Wieczorem wykąpałam się i położyłam do łóżka włączając laptopa. Weszłam na facebooka i twittera. Dobrze,że nikt nie wiedział jak się nazywam bo bym miała pewnie pełno wiadomości na fb, a na tt nie miałam swojego imienia i nazwiska tylko moje motto życiowe. Zauważyłam że w trends jest Harry&Kat i pełno ludzi pisało: „kim ona jest?” „jak Harry jest szczęśliwy to ja też, pewnie ona jest wyjątkowa” „nikt tego jeszcze nie potwierdził oprócz Louisa który mógł skłamać” „mam nadzieje że to kłamstwo” „to nie kłamstwo Harry dzisiaj poszedł z nią do sklepu i potwierdził wszystko” i pełno takich. Postanowiłam założyć normalnego twittera. Oczywiście pierwsze osoby które follownęłam był to Harry,Zayn,Louis,Liam i Niall. Oni mi wystarczyli , tych których nie znam nie będę follować. Zanim zasnęłam zauważyłam że Liam z Niallem mnie follownęli. Pomyślałam, że pewnie się domyślili że to ja.. przecież Niall wiedział jak się już nazywam i powiedział Liamowi. Niall napisał do mnie na dm czy mogę podać mu swój nr kom. Ja odpisałam mu i po minucie już do mnie dzwonił się upewnić że to moje prawdziwe konto. Przeprosił że przeszkodził i się rozłączył. Postanowiłam już się położyć bo jutro czeka mnie ciężki dzień.
____________________________________________
Znowu długo czekaliście przepraszam ;( nie miałam weny ale już wraca.

poniedziałek, 14 maja 2012

CHAPTER THIRD


Dzięki chłopakom rozpakowanie poszło szybko. Został tylko ostatni karton, którego nie chciałam rozpakowywać przy nich. Szybko go wzięłam i schowałam do pierwszej lepszej szafy.
- Nie chcę się wtrącać czy coś, ale czemu twój brat wyszedł wkurzony z domu? – zapytał Harry, w jego głosie było słychać, że się wacha.
- Martwi się o mnie. Nie widział mnie dość długo więc ja go rozumiem.. – powiedziałam zamyślona. Sama w sumie nie wiedziałam do końca o co się pokłóciliśmy.
- Pomóc ci w czymś jeszcze ? – zapytał blondyn wiedząc, że nastała chwila ciszy.
- Nie trzeba.  – uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech.
- Jest już późno. Nie będziemy ci przeszkadzać. Jutro cię odwiedzimy. – uśmiechnął się Lou. - Przygotuj się na szybką pobudkę.
- Proszę nie.. Ja nie mogę krótko spać , bo później jestem marudna. Jak chcecie obudźcie mnie o 12.
- Akurat jak przyjedziemy z wywiadu. To przygotuj się na pobudkę o 12. – zaśmiał się. Pożegnałam się z nimi i wyszli. Dochodziła 24.- Powinnam się bawić już od godziny w klubie a nie się rozpakowywać. No cóż jutro też jest dzień.. a raczej noc. Trzeba się wykąpać i położyć się spać. – mówiłam w myślach do siebie. Weszłam do gorącej wody w wannie i przesiedziałam w niej z godzinę, aż woda stała się zimna jak lód. Ubrałam jakiś t-shirt na to jakieś krótkie dresowe spodenki i położyłam się spać. Miałam trudności z zaśnięciem, ale się udało. Kilka razy obudziłam się w nocy .. miałam zły koszmar. Śniło mi się, że zabijają mojego brata, przeze mnie. Wszędzie była krew a ja nie mogłam mu pomóc. To było straszne. Porządnie dopiero zasnęłam koło 11. Mój sen nie trwał jednak długo. O 12 usłyszałam jakieś krzyki. Jednak dotrzymali słowa. Zeszłam na dół w swojej piżamie i otworzyłam im drzwi bo się dobijali jak wariaci.
- Jezuu.. ale strasznie wyglądasz. – przestraszył się Louis.
- Dzięki.. każda dziewczyna marzy aby usłyszeć to od chłopaka. – powiedziałam z sarkazmem. – Chyba nie chcecie stać tak cały czas przed domem.. czy jednak tak ? – spytałam.
- Nie no ja mogę postać. – zaśmiał się Harry.
- To spoko, a wy wejdziecie ? – kierowałam słowa do Nialla i Louisa.
- My z chęcią. – odpowiedział za nich Lou. Chciałam już zamykać drzwi ale Harry je przytrzymał.
- Żartowałem… wejdę. – uśmiechnął się.
- Coś się stało, że tak…. – zawahał się Niall.
- Strasznie wyglądam? – to było pytanie retoryczne. – Nic, tylko się nie wyspałam. Gdybyście mnie nie obudzili bo godzinę temu zasnęłam dopiero to bym była szczęśliwa.
- Miałaś rację. Jesteś marudna jak się nie wysypiasz. – zaśmiał się Loczek, ja przewróciłam tylko oczami.
- Chcecie herbaty ? – zapytałam wiedząc, że Lou i Harry nie lubią kawy. Oni tylko skłonili głową, że chcą.
- A kawy nie masz? – spytał blondyn.
- Niestety nie.. – zrobił smutną zarazem słodką minę.-przepraszam. Następnym razem jak przyjdziesz to kawa będzie specjalnie dla ciebie. – od razu się uśmiechnął.
- A tak w ogóle to skąd się znacie ? – zapytał blondyn. – kolejna fanka?
- Nie jestem waszą fanką, w sumie to nie wiem nie słuchałam was, chyba że w radiu leciała wasza piosenka a ja nie wiedziałam, że to wy. – chyba zrozumieli to co mówiłam.
- A poznaliśmy się w studiu. – skończył Louis.
- Przy automacie …
- Kupowaliśmy wodę..- przerwał mi Harry. Coś mi tu nie pasowało. Czyżby ich przyjaciel nie wiedział, że oni są razem? Nie będę się wtrącać. Ich życie.
- No dokładnie tak było. – uśmiechnęłam się a Lou i Harry skłonili głowę na znak, że mi dziękują. – A czemu się pytasz ? – tak sobie myślałam po co mu to było ?
- Nie wiem, tak się zastanawiałem.. i nie chce was martwić ale zaraz będzie padać. – spojrzał się przez okno żeby nie drążyć tego tematu.
- I cały dzień w dupie. – pocieszył nas Harry . Oczywiście to było sarkastyczne spostrzeżenie.
- Jak ja nie lubię jak pada ! – wzdychnął Louis.
- To masz pecha. Ja idę pozwiedzać Londyn. Zaraz wracam idę się ubrać a wy spróbujcie mi tu nie nabałaganić. – zaśmiałam się. Ubrałam ¾ spodenki z krokiem, doczepiłam do nich łańcuchy i ubrałam t-shirt z south park. Uczesałam się i umyłam twarz żeby nie wyglądać jak nie wyspany trup i zeszłam do chłopaków. Usłyszałam, że coś się dzieje w kuchni. Czy to dobry pomysł żeby to sprawdzać ? Nie no ciekawość mnie kiedyś zabije. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Nialla robiącego „coś” bo nie wiedziałam co to było. – Gdzie Harry i Louis? – zapytałam rozglądając się po domu.
- Zaraz wrócą, poszli po coś do domu.
- Chyba wiem po co.. – uśmiechnęłam się cwaniacko, a blondyn spojrzał się na mnie wymagając odpowiedzi, ale jej nie usłyszał.
- Chyba nie jesteś zła, że tak bez pozwolenia buszuje po kuchni ale nie chciałem ci przeszkadzać. – tłumaczył swoją obecność w niej. – i jestem głodny.
- hahha spoko, i tak zanim oni wrócą to pewnie zdążysz się 10 razy najeść. – zaśmiałam się.
- chyba jednak nie.. – wskazał na drzwi a po sekundzie wszedł Harry z Lou i .. parasolami ? .. ale w .. pokemony ? wtf?
- Żartujecie chyba ? – spytałam i zrobiłam wielkie oczy. – Ja już wole być mokra.
- Jak można nie lubić pokemonów ? – spytał Harry rozkładając parasol z pichachu.
- Nie powiedziałam, że nie lubię.. ale nie będę chodzić z parasolem w pichachu !
- No Kat ma trochę racji. Nie chcę być jutro na pierwszej stronie gazet o nagłówku „Niall lubi jeszcze pokemony? Może niech zapiszę się do przedszkola.” – poparł mnie blondyn, a ja poszłam poszukać jakiś normalnych parasolów.
- Mam tylko jeden parasol.. – krzyknęłam do chłopaków.
- Ja nie muszę mieć parasola , wystarczy że wy macie… - powiedział niebieskooki
- Ja się z tobą podzielę ! – krzyknął Harry, chociaż stał koło Nialla.
- Ledwo co sam się pod nim mieścisz. – powiedziałam z ironią. – Ze mną się zmieści, a jak już mówił on nie chce iść pod pokemonami.
- Dziękuję, że ktoś mnie chociaż słuchał. – uśmiechnął się do mnie.
W końcu wyszliśmy, bo jak długo można się szykować do wyjścia ? W sumie szłam trochę przymulona pod tym parasolem, prawie ludzi nie było, jedynie pełno samochodów jeździło.  Pokazali mi okolice.. w sumie chciałam tylko poszukać jakiegoś klubu żeby dobrze się zabawić, a jeden był dosyć blisko więc pewnie tam dziś się znajdę. Dochodziła 18 a wszyscy mieliśmy mokre nogi ponieważ parasol niestety nie chronił ich.  Postanowiliśmy, że zakończymy oprowadzanie mnie , innym razem zwiedzimy więcej. Koło naszych domów pożegnaliśmy się i każdy poszedł do siebie, tylko że jak weszłam przestało padać.  Od razu po wejściu do domu włożyłam dresy i włączyłam tv. Na MTV akurat zaczęły lecieć popowe piosenki to postanowiłam iść do pokoju i znaleźć coś na imprezę. W salonie usłyszałam znajomy głos.. ale przecież nikogo nie było i w dodatku kto by mi śpiewał ? Weszłam do salonu i zobaczyłam, że w tv leci One Direction. Uśmiechnęłam się sama do siebie, w sumie nie wiem czemu.. zobaczyłam, że jest ich piątka ale nie widziałam jak pozostała dwójka wygląda bo poszłam dalej szukać czegoś na imprezę. W końcu coś znalazłam. Błyszczące brokatowe rurki i na to biała koszulka na ramkach. Poszłam wziąć jeszcze długą uspokajającą kąpiel. Czego chcieć więcej ? Z wanny wyszłam po godzinie i ubrałam się już w ciuchy na imprezę. Poszukałam do tego trampki i byłam gotowa. Ale jeszcze przecież dużo czasu, co mam się śpieszyć? Zrobiłam sobie sałatkę do przegryzienia, która zamiast zająć mi 5 min zajęła 30. Zmyłam szybko naczynia, rozpuściłam włosy, ubrałam jacket i wyszłam do klubu. Droga zajęła mi 10 min, a jak weszłam wszyscy się chyba skapnęli, że jestem nowa, no ale cóż.. trzeba poznać ludzi. Podeszłam do baru i zamówiłam sobie zimne piwo, ponieważ wódki nienawidzę. Po godzinie impreza się rozkręciła. Prawie wszyscy byli już pijani lub naćpani. Podszedł do mnie jakiś wysoki ciemny koleś. W sumie brzydki nie był jak na to patrzeć.
- Hej maleńka, może chcesz się zabawić? – zapytał i spojrzał się na swoich kumpli żeby pokazać, że mu ulegnę. Ale niestety się mylił.
- Hej maleńki, tylko żeby ci namiot nie ustał bo możesz go nie mieć jak jeszcze raz do mnie podejdziesz i dziękuje, że się zapytałeś. – posłałam mu wrogi uśmiech.
- Co? Jak to ? Mi żadna nie odmawia! – zaczął krzyczeć.
- Niestety.. musi być kiedyś ten pierwszy raz .. wybacz i weź spierdalaj bo nie będzie z tobą dobrze. – wkurzyłam się na niego.. on chyba się wystraszył, ponieważ poszedł z powrotem do swoich kumpli.
- Ej co ty taka ostra jesteś na kogoś kogo nie znasz ? – spytał jakiś chłopak który siedział koło mnie cały czas.
- Widzę po oczach czy ktoś jest zły czy też nie.
- Czy normalna dziewczyna nie przychodzi do klubu poderwać chłopaka ? – zapytał.
- Widzisz.. ja nie jestem normalna. Ja przychodzę się dobrze bawić, ale jak na razie nie mam tu za dużo znajomych.
- A co miałaś na myśli, że nie będzie z nim dobrze ?
- Zanim tu się przeprowadziłam trenowałam boks więc mam spore przyłożenie. A tak w ogóle czemu mnie tak wypytujesz? Nawet nie wiesz jak mam na imię ani jak ty masz.
- Sory ale pierwsza dziewczyna odmówiła Peterowi , czasami nawet same do niego podchodzą. A ja jestem Zayn.
- Kat. Miło mi cię poznać.
- Zatańczymy ? – zapytał, a był w sumie tylko lekko podpity. 
____________________________________________________
Przepraszam że tak długo mi to zajęło ale nie miałam czasu po prostu . I nadal mam go mało ale postaram sie dodawać rozdziały. Ponieważ chciałam zawiesić bloga ale jednak muszę wypisać się to co się dzieje u mnie w życiu na to opowiadanie.