Dzięki chłopakom rozpakowanie poszło szybko. Został tylko
ostatni karton, którego nie chciałam rozpakowywać przy nich. Szybko go wzięłam
i schowałam do pierwszej lepszej szafy.
- Nie chcę się wtrącać czy coś, ale czemu twój brat
wyszedł wkurzony z domu? – zapytał Harry, w jego głosie było słychać, że się
wacha.
- Martwi się o mnie. Nie widział mnie dość długo więc ja
go rozumiem.. – powiedziałam zamyślona. Sama w sumie nie wiedziałam do końca o
co się pokłóciliśmy.
- Pomóc ci w czymś jeszcze ? – zapytał blondyn wiedząc,
że nastała chwila ciszy.
- Nie trzeba. –
uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech.
- Jest już późno. Nie będziemy ci przeszkadzać. Jutro cię
odwiedzimy. – uśmiechnął się Lou. - Przygotuj się na szybką pobudkę.
- Proszę nie.. Ja nie mogę krótko spać , bo później
jestem marudna. Jak chcecie obudźcie mnie o 12.
- Akurat jak przyjedziemy z wywiadu. To przygotuj się na
pobudkę o 12. – zaśmiał się. Pożegnałam się z nimi i wyszli. Dochodziła 24.-
Powinnam się bawić już od godziny w klubie a nie się rozpakowywać. No cóż jutro
też jest dzień.. a raczej noc. Trzeba się wykąpać i położyć się spać. – mówiłam
w myślach do siebie. Weszłam do gorącej wody w wannie i przesiedziałam w niej z
godzinę, aż woda stała się zimna jak lód. Ubrałam jakiś t-shirt na to jakieś
krótkie dresowe spodenki i położyłam się spać. Miałam trudności z zaśnięciem,
ale się udało. Kilka razy obudziłam się w nocy .. miałam zły koszmar. Śniło mi
się, że zabijają mojego brata, przeze mnie. Wszędzie była krew a ja nie mogłam
mu pomóc. To było straszne. Porządnie dopiero zasnęłam koło 11. Mój sen nie
trwał jednak długo. O 12 usłyszałam jakieś krzyki. Jednak dotrzymali słowa.
Zeszłam na dół w swojej piżamie i otworzyłam im drzwi bo się dobijali jak wariaci.
- Jezuu.. ale strasznie wyglądasz. – przestraszył się
Louis.
- Dzięki.. każda dziewczyna marzy aby usłyszeć to od
chłopaka. – powiedziałam z sarkazmem. – Chyba nie chcecie stać tak cały czas
przed domem.. czy jednak tak ? – spytałam.
- Nie no ja mogę postać. – zaśmiał się Harry.
- To spoko, a wy wejdziecie ? – kierowałam słowa do
Nialla i Louisa.
- My z chęcią. – odpowiedział za nich Lou. Chciałam już
zamykać drzwi ale Harry je przytrzymał.
- Żartowałem… wejdę. – uśmiechnął się.
- Coś się stało, że tak…. – zawahał się Niall.
- Strasznie wyglądam? – to było pytanie retoryczne. –
Nic, tylko się nie wyspałam. Gdybyście mnie nie obudzili bo godzinę temu
zasnęłam dopiero to bym była szczęśliwa.
- Miałaś rację. Jesteś marudna jak się nie wysypiasz. –
zaśmiał się Loczek, ja przewróciłam tylko oczami.
- Chcecie herbaty ? – zapytałam wiedząc, że Lou i Harry
nie lubią kawy. Oni tylko skłonili głową, że chcą.
- A kawy nie masz? – spytał blondyn.
- Niestety nie.. – zrobił smutną zarazem słodką
minę.-przepraszam. Następnym razem jak przyjdziesz to kawa będzie specjalnie
dla ciebie. – od razu się uśmiechnął.
- A tak w ogóle to skąd się znacie ? – zapytał blondyn. –
kolejna fanka?
- Nie jestem waszą fanką, w sumie to nie wiem nie
słuchałam was, chyba że w radiu leciała wasza piosenka a ja nie wiedziałam, że
to wy. – chyba zrozumieli to co mówiłam.
- A poznaliśmy się w studiu. – skończył Louis.
- Przy automacie …
- Kupowaliśmy wodę..- przerwał mi Harry. Coś mi tu nie
pasowało. Czyżby ich przyjaciel nie wiedział, że oni są razem? Nie będę się
wtrącać. Ich życie.
- No dokładnie tak było. – uśmiechnęłam się a Lou i Harry
skłonili głowę na znak, że mi dziękują. – A czemu się pytasz ? – tak sobie
myślałam po co mu to było ?
- Nie wiem, tak się zastanawiałem.. i nie chce was
martwić ale zaraz będzie padać. – spojrzał się przez okno żeby nie drążyć tego
tematu.
- I cały dzień w dupie. – pocieszył nas Harry .
Oczywiście to było sarkastyczne spostrzeżenie.
- Jak ja nie lubię jak pada ! – wzdychnął Louis.
- To masz pecha. Ja idę pozwiedzać Londyn. Zaraz wracam
idę się ubrać a wy spróbujcie mi tu nie nabałaganić. – zaśmiałam się. Ubrałam ¾
spodenki z krokiem, doczepiłam do nich łańcuchy i ubrałam t-shirt z south park.
Uczesałam się i umyłam twarz żeby nie wyglądać jak nie wyspany trup i zeszłam
do chłopaków. Usłyszałam, że coś się dzieje w kuchni. Czy to dobry pomysł żeby
to sprawdzać ? Nie no ciekawość mnie kiedyś zabije. Weszłam do kuchni i
zobaczyłam Nialla robiącego „coś” bo nie wiedziałam co to było. – Gdzie Harry i
Louis? – zapytałam rozglądając się po domu.
- Zaraz wrócą, poszli po coś do domu.
- Chyba wiem po co.. – uśmiechnęłam się cwaniacko, a
blondyn spojrzał się na mnie wymagając odpowiedzi, ale jej nie usłyszał.
- Chyba nie jesteś zła, że tak bez pozwolenia buszuje po
kuchni ale nie chciałem ci przeszkadzać. – tłumaczył swoją obecność w niej. – i
jestem głodny.
- hahha spoko, i tak zanim oni wrócą to pewnie zdążysz
się 10 razy najeść. – zaśmiałam się.
- chyba jednak nie.. – wskazał na drzwi a po sekundzie
wszedł Harry z Lou i .. parasolami ? .. ale w .. pokemony ? wtf?
- Żartujecie chyba ? – spytałam i zrobiłam wielkie oczy.
– Ja już wole być mokra.
- Jak można nie lubić pokemonów ? – spytał Harry rozkładając
parasol z pichachu.
- Nie powiedziałam, że nie lubię.. ale nie będę chodzić z
parasolem w pichachu !
- No Kat ma trochę racji. Nie chcę być jutro na pierwszej
stronie gazet o nagłówku „Niall lubi jeszcze pokemony? Może niech zapiszę się
do przedszkola.” – poparł mnie blondyn, a ja poszłam poszukać jakiś normalnych
parasolów.
- Mam tylko jeden parasol.. – krzyknęłam do chłopaków.
- Ja nie muszę mieć parasola , wystarczy że wy macie… -
powiedział niebieskooki
- Ja się z tobą podzielę ! – krzyknął Harry, chociaż stał
koło Nialla.
- Ledwo co sam się pod nim mieścisz. – powiedziałam z
ironią. – Ze mną się zmieści, a jak już mówił on nie chce iść pod pokemonami.
- Dziękuję, że ktoś mnie chociaż słuchał. – uśmiechnął
się do mnie.
W końcu wyszliśmy, bo jak długo można się szykować do
wyjścia ? W sumie szłam trochę przymulona pod tym parasolem, prawie ludzi nie
było, jedynie pełno samochodów jeździło. Pokazali mi okolice.. w sumie chciałam tylko
poszukać jakiegoś klubu żeby dobrze się zabawić, a jeden był dosyć blisko więc
pewnie tam dziś się znajdę. Dochodziła 18 a wszyscy mieliśmy mokre nogi
ponieważ parasol niestety nie chronił ich. Postanowiliśmy, że zakończymy oprowadzanie
mnie , innym razem zwiedzimy więcej. Koło naszych domów pożegnaliśmy się i
każdy poszedł do siebie, tylko że jak weszłam przestało padać. Od razu po wejściu do domu włożyłam dresy i
włączyłam tv. Na MTV akurat zaczęły lecieć popowe piosenki to postanowiłam iść
do pokoju i znaleźć coś na imprezę. W salonie usłyszałam znajomy głos.. ale
przecież nikogo nie było i w dodatku kto by mi śpiewał ? Weszłam do salonu i
zobaczyłam, że w tv leci One Direction. Uśmiechnęłam się sama do siebie, w
sumie nie wiem czemu.. zobaczyłam, że jest ich piątka ale nie widziałam jak
pozostała dwójka wygląda bo poszłam dalej szukać czegoś na imprezę. W końcu coś
znalazłam. Błyszczące brokatowe rurki i na to biała koszulka na ramkach.
Poszłam wziąć jeszcze długą uspokajającą kąpiel. Czego chcieć więcej ? Z wanny
wyszłam po godzinie i ubrałam się już w ciuchy na imprezę. Poszukałam do tego
trampki i byłam gotowa. Ale jeszcze przecież dużo czasu, co mam się śpieszyć? Zrobiłam
sobie sałatkę do przegryzienia, która zamiast zająć mi 5 min zajęła 30. Zmyłam
szybko naczynia, rozpuściłam włosy, ubrałam jacket i wyszłam do klubu. Droga
zajęła mi 10 min, a jak weszłam wszyscy się chyba skapnęli, że jestem nowa, no
ale cóż.. trzeba poznać ludzi. Podeszłam do baru i zamówiłam sobie zimne piwo,
ponieważ wódki nienawidzę. Po godzinie impreza się rozkręciła. Prawie wszyscy
byli już pijani lub naćpani. Podszedł do mnie jakiś wysoki ciemny koleś. W
sumie brzydki nie był jak na to patrzeć.
- Hej maleńka, może chcesz się zabawić? – zapytał i
spojrzał się na swoich kumpli żeby pokazać, że mu ulegnę. Ale niestety się
mylił.
- Hej maleńki, tylko żeby ci namiot nie ustał bo możesz
go nie mieć jak jeszcze raz do mnie podejdziesz i dziękuje, że się zapytałeś. –
posłałam mu wrogi uśmiech.
- Co? Jak to ? Mi żadna nie odmawia! – zaczął krzyczeć.
- Niestety.. musi być kiedyś ten pierwszy raz .. wybacz i
weź spierdalaj bo nie będzie z tobą dobrze. – wkurzyłam się na niego.. on chyba
się wystraszył, ponieważ poszedł z powrotem do swoich kumpli.
- Ej co ty taka ostra jesteś na kogoś kogo nie znasz ? –
spytał jakiś chłopak który siedział koło mnie cały czas.
- Widzę po oczach czy ktoś jest zły czy też nie.
- Czy normalna dziewczyna nie przychodzi do klubu
poderwać chłopaka ? – zapytał.
- Widzisz.. ja nie jestem normalna. Ja przychodzę się
dobrze bawić, ale jak na razie nie mam tu za dużo znajomych.
- A co miałaś na myśli, że nie będzie z nim dobrze ?
- Zanim tu się przeprowadziłam trenowałam boks więc mam
spore przyłożenie. A tak w ogóle czemu mnie tak wypytujesz? Nawet nie wiesz jak
mam na imię ani jak ty masz.
- Sory ale pierwsza dziewczyna odmówiła Peterowi ,
czasami nawet same do niego podchodzą. A ja jestem Zayn.
- Kat. Miło mi cię poznać.
- Zatańczymy ? – zapytał, a był w sumie tylko lekko
podpity.
____________________________________________________
Przepraszam że tak długo mi to zajęło ale nie miałam czasu po prostu . I nadal mam go mało ale postaram sie dodawać rozdziały. Ponieważ chciałam zawiesić bloga ale jednak muszę wypisać się to co się dzieje u mnie w życiu na to opowiadanie.
Myślałam że nie wrócisz . Świetny rozdział czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńTeż myślałam że nie wrócisz , dobrze że jednak piszesz, będę czytać to opo nawet jak będą rozdziały co miesiąc. ;)
OdpowiedzUsuńZatańczymy ? omyryryry !
OdpowiedzUsuńwróciłaś i to jeszcze z dosyć długim rozdziałem ;))
OdpowiedzUsuń48 year old Software Consultant Ambur Baines, hailing from Saint-Paul enjoys watching movies like "Low Down Dirty Shame, A" and Graffiti. Took a trip to Tsingy de Bemaraha Strict Nature Reserve and drives a Prizm. ta strona
OdpowiedzUsuń